Kredyt mieszkaniowy Blog

24.1.06

Więcej mieszkań dzięki dotowanym kredytom?

Rząd chce dopłacać do odsetek osobom zaciągającym kredyty mieszkaniowe. Już w trakcie kampanii wyborczej PiS sporo mówiło o wspieraniu budownictwa mieszkaniowego. Pomysł dotowania kredytów hipotecznych jest kluczowym elementem tego programu. Przyjrzyjmy się mu bliżej.

Według projektu ustawy* państwo będzie płacić za kredytobiorcę część odsetek od kredytu na zakup nowego mieszkania (spółdzielczego lub własnościowego) lub budowę domu. Z oferty będą mogły skorzystać tylko rodziny (także osoby samotnie wychowujące dzieci) które nie mają własnego M. Jeśli ktoś dzisiaj wynajmuje mieszkanie bądź korzysta ze spółdzielczego mieszkania lokatorskiego może zaciągnąć taki kredyt pod warunkiem, że zrezygnuje z najmu w ciągu pół roku od zakupu nowego lokum. Nieruchomości kupionej za dofinansowany kredyt nie będzie można sprzedać przez 5 lat (karą za przedterminową sprzedaż będzie zwrot odsetkowej dotacji).

Państwo ma refundować odsetki przez pierwsze 8 lat spłaty kredytu i tylko od równowartości 50 m.kw mieszkania. Zwrot nie będzie przysługiwał osobom, które kupują lub budują drogie i duże nieruchomości. Za kredyt rządowy będzie można bowiem kupić mieszkanie o powierzchni użytkowej maksymalnie 75 m.kw. lub 100-metrowy dom. Co więcej, łączna cena zakupu nieruchomości w przeliczeniu na m.kw. nie może przekraczać średniej z dwóch ostatnio ogłoszonych tzw. wskaźników przeliczeniowych kosztu odtworzenia 1 m.kw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych.

Takie wskaźniki ogłaszane są co pół roku przez wojewodów - oddzielnie dla miasta wojewódzkiego a oddzielnie dla reszty województwa. Na przykład dla Warszawy średnia z dwóch ostatnich wskaźników to 3883,50 zł, a dla reszty województwa mazowieckiego 2648 zł. W efekcie jeśli komuś uda się kupić w Warszawie (w całości na kredyt) nowe 75-metrowe mieszkanie w cenie 3500 zł za metr może liczyć na zwrot odsetek od kwoty 175 tys. zł (50 x 3500 zł). Jeśli mieszkanie będzie kosztować np. 4000 zł za metr wówczas nie ma co liczyć na jakiekolwiek dofinansowanie.

W projekcie ustawy nie przewidziano ograniczeń jeśli chodzi o okres spłaty kredytu, wymagany wkład własny czy formę spłat (raty równe czy malejące). Wiadomo jednak, że dopłaty nie mogą dotyczyć kredytów walutowych (po 8 latach spłaty dofinansowany kredyt może zostać przewalutowany). Co ciekawe, kwotę kredytu można powiększyć maksymalnie o 2 proc. na pokrycie opłat i prowizji związanych z udzieleniem kredytu. Skredytować można również ubezpieczenie niskiego wkładu. W efekcie możliwy jest kredyt na nieco więcej niż warta jest sama nieruchomość.

A teraz kwestia najważniejsza: oprocentowanie. Od stawki oprocentowania które nalicza bank komercyjny odejmowana będzie połowa stopy referencyjnej powiększonej o 2 punkty procentowe. Stopa referencyjna to 3-miesięczny WIBOR. Załóżmy więc, że kredyt kosztuje standardowo 6 proc. Jeśli WIBOR 3-miesięczny wynosi 4,5 proc. wówczas faktyczne oprocentowanie kredytu dla klienta wyniesie: 6 - 0,5 * (4,5 + 2), a więc 2,75 proc. W efekcie ktoś kto pożyczy 100 tys. zł na 20 lat na zakup 50-metrowego mieszkania zapłaci miesięcznie 542 zł zamiast 716 zł. Po przekroczeniu powierzchni 50 m.kw. oszczędności na ratach proporcjonalnie maleją.

Mamy więc w rzeczywistości kredyt w złotówkach oprocentowany tak jak we frankach szwajcarskich. Na zdrowy rozum z tej oferty powinien skorzystać każdy kredytobiorca który będzie się kwalifikował. Ile jest takich osób, a raczej: rodzin? Rząd szacuje, że w drugiej połowie 2006 roku będzie ich 10 tys., w roku 2007 - 45 tys., a później coraz więcej z roku na rok aż do 80 tys. z roku 2011 (kredyty mają być udzielane do czasu wejścia Polski do strefy euro). W latach 2006-2007 dopłaty mają kosztować ok. 65 mln zł, w roku 2008 - 214 mln zł, w roku 2009 - 378 mln itd., aż do roku 2012, w którym nastąpi kumulacja kosztów na poziomie 944 mln zł. Potem koszty będą spadać (dopłaty tylko do już udzielonych kredytów).

Co ważne, rząd zakłada, że aż do roku 2011 koszty będą z nawiązką rekompensowane dochodami. Wpływy mają być efektem zwiększonej podaży nowych mieszkań, którą będziemy zawdzięczać wprowadzeniu dotowanych kredytów (przede wszystkim podatki). Na przykład już w latach 2006-2007 ma to być aż 691 mln zł wobec 64 mln zł kosztów. W rezultacie program ma być dla budżetu dochodowy (wpływy wyższe niż koszty) do 2011 roku. Potem będzie już generował tylko koszty. Ostateczny bilans po 14 latach działania programu ma być ujemny ("strata" 2,5 mld zł).

Komentarz:

Proponowane przez rząd rozwiązanie jest z pewnością znacznie bardziej sensowne niż tzw. kredyt Pola, który zupełnie nie trafił w potrzeby kredytobiorców. Nowa propozycja byłaby alternatywą dla kredytów walutowych - szczególnie w kontekście prawdopodobnego ograniczenia ich dostępności w najbliższym czasie. Zaciąganie kredytów walutowych w przypadku osób, które mogą skorzystać z kredytu rządowego straciłoby sens.

Zbyt optymistyczne wydaje się jednak założenie, że to właśnie dzięki dotowanym kredytom znacznie zwiększy się podaż mieszkań (kredyt Pola miał wywindować podaż mieszkań do 300 tys. rocznie - obecnie buduje się ok 100 tys.). W uzasadnieniu do projektu czytamy, że obniżenie raty kredytu podwyższy zdolność kredytową kredytobiorców. To właśnie ma sprawić, że wiele rodzin, których dzisiaj nie stać na kredyt, zdecyduje się nagle na jego zaciągnięcie. Ten dodatkowy popyt ma sprawić, że powstaną nowe mieszkania.

Warto jednak pamiętać, że to bank ocenia zdolność kredytową. Już w tej chwili wiele banków pożycza więcej jeśli klient wybierze franki szwajcarskie zamiast złotówek. Można więc założyć, że rządowy kredyt trafi w dużym stopniu do tych których dzisiaj stać na kredyt we frankach ale obawiają się go z uwagi na ryzyko kursowe. Patrząc na ogromne powodzenie kredytów w CHF można założyć że tych osób nie jest wiele. Powyższy argument można zbić twierdzeniem, że wkrótce kredyt we frankach szwajcarskich na 100 proc. wartości nieruchomości stanie się dobrem luksusowym i jedyną szansą na pożyczkę w cenie np. 3 proc. będzie właśnie kredyt rządowy. Tego jeszcze nie wiemy ale jest to realny scenariusz.

Jest jednak jeszcze jeden problem. Bank, który pożycza pieniądze na 20 czy 30 lat wcale nie musi szacować zdolności kredytowej na podstawie raty czy oprocentowania, które będzie obowiązywać przez pierwsze 8 lat spłaty. A że stopy procentowe mają spadać? Tego bank nie musi brać pod uwagę.

Tak więc rząd może się przeliczyć jeśli chodzi o pojawienie się rzeszy nowych osób, które stać na kredyt. W efekcie przeszacowane byłyby też wpływy budżetowe. Koszty mogą się natomiast okazać znacznie niedoszacowane. W roku 2005 kredyty hipoteczne zaciągnęło prawdopdobnie grubo ponad 200 tys. osób, a rynek rośnie o 20-30 proc. rocznie. Taki rządowy kredyt to czysty zysk więc każdy powinien się o niego starać. Może się okazać, że zamiast 45 tys. chętnych w 2007 roku będzie ich np. dwa razy więcej.

Pojawia się więc pytanie czy pieniądze wydane na dopłaty do kredytów zostaną wydane sensownie z punktu widzenia celu jakim jest zwiększenie podaży mieszkań. Wydaje się, że droga do niego nie prowadzi przez konstruowanie rządowych kredytów kredytów hipotecznych. Komercyjne kredyty są w tej chwili wystarczająco tanie i dostępne. Ludziom mieszkającym w miejscach gdzie nie zaglądają deweloperzy bardziej potrzebne jest np. tanie budownictwo społeczne.

Na szczęście rząd pracuje nad wieloma innymi projektami, które mogą doprowadzić do zwiększenia podaży mieszkań. Chodzi m.in. o umożliwienie spółdzielniom mieszkaniowym działalności deweloperskiej, a także przyspieszenie uchwalania przez samorządy planów zagospodarowania przestrzennego, których brak blokuje dzisiaj inwestycje mieszkaniowe. Miejmy nadzieję, że te działania przyniosą efekt.

* ustawa o wsparciu finansowym rodzin w nabywaniu własnego mieszkania (projekt przekazany do konsultacji społecznych)

Źródło: Maciej Kossowski - Expander

17.1.06

Santander Consumer Bank - nowa nazwa Bank PTF

PTF Bank S.A. zmienia nazwę na Santander Consumer Bank S.A. Jednocześnie bank został po raz kolejny dokapitalizowany przez właściciela. Rebranding w Polsce jest wynikiem unifikacji marki Santandera. Standaryzacja obejmie jednocześnie wszystkie lokalne marki Santander Consumer - europejskiego ramienia Grupy, które bank reprezentuje w Polsce.


PTF Bank S.A. zmienił nazwę na Santander Consumer Bank S.A. Zmiana statutu banku została zarejestrowana w KRS 2 stycznia 2006 r. Rebranding w Polsce jest wynikiem unifikacji marki Santandera. Standaryzacja obejmie jednocześnie wszystkie lokalne marki Santander Consumer - europejskiego ramienia Grupy, które bank reprezentuje w Polsce. Nowe logo jest spójne ze znakiem, którym Grupa posługuje się na całym świecie - z integralnymi elementami swojej wizualnej tożsamości: płomieniem na czerwonym tle i słowem "Santander". W Polsce wymiana oznakowania placówek oraz wszelkich innych materiałów banku zostanie zakończona w pierwszym kwartale 2006 r.

Jednocześnie bank po raz drugi w tym roku został dokapitalizowany przez hiszpańskiego właściciela. Wysokość kapitału zakładowego PTF Banku została podwyższona o kolejne 60 mln zł do poziomu 170 mln zł. Fundusze własne banku wzrosły do kwoty 365,1 mln zł. W 2005 r. Santander Consumer dokapitalizował bank łącznie kwotą 120 mln zł.

Potwierdzeniem uznania Polski, jako pełnoprawnego członka Grupy jest również zaproszenie Mirosława Bieszki, Prezesa Zarządu Santander Consumer Bank do Komitetu Sterującego w Madrycie. Członkami Komitetu jest zarząd Santander Consumer oraz szefowie największych krajów należących do Santander Consumer. Zgromadzenie zajmuje się strategią i określaniem kierunków rozwoju, analizą nowych rynków ekspansji, podejmuje kluczowe decyzje, także dotyczące wdrażania innowacyjnych projektów.

Santander Consumer Bank S.A. realizuje w Polsce strategię swojego głównego inwestora ? Santander Consumer, należącego do hiszpańskiego Grupo Santander. Bank specjalizuje się w kredytach detalicznych. Udziela największej ilości kredytów samochodowych w Polsce, wyprzedzając wszystkie banki samochodowe i uniwersalne. Santander Consumer Bank jest jednocześnie siódmym kredytodawcą hipotecznym pod względem liczby udzielonych kredytów. Oferuje również kredyty konsolidacyjne, pożyczkę hipoteczną, kredyty gotówkowe oraz kredyty gospodarcze dla dilerów samochodowych. W placówkach banku można przystąpić do programów inwestycyjnych.

PTF Bank oferuje kredyty, w miejscach, w którym klienci ich potrzebują, czyli w 47 filiach w dużych miastach oraz poprzez współpracę z 2000 punktów sprzedaży samochodów oraz z 635 firmami obrotu nieruchomości w całej Polsce. Dostęp do kredytów jest również możliwy za pomocą szeroko rozbudowanej obsługi internetowej oraz telefonicznej.

Santander Consumer stanowi europejskie ramię Grupy Santander. Swym zasięgiem obejmuje 12 państw europejskich (Polskę, Hiszpanię, Wielką Brytanię, Portugalię, Włochy, Niemcy, Holandię, Czechy, Austrię, Węgry, Norwegię, Szwecję) i jest liderem w kredytach detalicznych w Europie. Santander Consumer posiada 7 mln klientów, 256 własnych placówek oraz 5 200 pracowników.

Grupa Santander jest największym bankiem w strefie euro i dziewiątym na świecie pod względem kapitalizacji. Grupa została założona w 1857 r. w portowym mieście Santander na północy Hiszpanii. Obsługuje obecnie 63 miliony klientów w 10 000 biurach w ponad 40 krajach. Jest największą grupą bankową w Hiszpanii oraz Ameryce Łacińskiej pod względem wartości obrotów. Santander w lipcu 2005 r. otrzymał nagrodę Euromoney dla "Najlepszego banku Globalnego" na świecie, a we wrześniu magazyn The Banker wybrał go "Bankiem roku w Europie Zachodniej".

Źródło: Santander Consumer Bank

11.1.06

Zanim wybierzesz najtanszy kredyt mieszkaniowy

Oprocentowanie, jakie jest każdy widzi. Czy naprawdę? Okazuje się, że nie zawsze najniżej oprocentowany kredyt np. mieszkaniowy jest rzeczywiście najtańszy. Dlatego zanim zdecydujesz się na ofertę banku:

Sprawdź, czy stawka, którą oferuje bank, nie będzie przypadkiem obowiązywać tylko przez pierwszy rok lub dwa lata spłaty. Jeśli tak jest, dowiedz się, co będzie po zakończeniu promocji - na jakich zasadach będzie ustalana cena twojego kredytu.

Dowiedz się, na jakich zasadach zmienia się oprocentowanie. Niedobrze, jeśli decyduje o tym zarząd banku. Lepiej, jeśli decyduje rynek. To oznacza, że oprocentowanie ustalane jest na podstawie rynkowych stóp procentowych (WIBOR, LIBOR) powiększonych o marżę.

Załóżmy, że masz do wyboru kredyty w cenie np. 5,5 proc. i 5,3. Nie podejmuj pochopnie decyzji, która wydaje się oczywista z matematycznego punktu widzenia (wybór drugiej oferty). Może się okazać, że oba banki naliczają taką samą marżę, a różnica wynika tylko z tego, że przyjęły dwie różne stopy bazowe (np. WIBOR 3- i 6-miesięczny). Może być też tak, że jeden bank opiera się na stawkach sprzed kilku miesięcy, a inny korzysta z aktualnych. Wniosek? Różnice są tylko techniczne, bo oba kredyty faktycznie kosztują tyle samo. W dłuższej perspektywie liczy się marża. W takiej sytuacji weź pod uwagę inne parametry kredytów.

Masz dwa kredyty w cenie 5,5 proc. Czy oba kosztują tyle samo? Dzisiaj prawdopodobnie tak (chociaż pamiętaj o "pułapkach" opisanych punkt wyżej). Ale co będzie za kwartał czy rok? Sprawdź zasady zmiany oprocentowania! Jeśli decyduje o tym zarząd, to wszystko jest jasne. Okazuje się jednak, że nawet w sytuacji, gdy decyduje rynek, bank może mieć wpływ na cenę twojego kredytu. Służą do tego wskaźniki zmienności. Bank może zastrzec, że oprocentowanie zmieni się z kwartału na kwartał (z miesiąca na miesiąc itp.), o ile zmiana stopy bazowej (WIBOR, LIBOR itp. - zależnie od waluty) będzie wyższa niż... I tutaj może się pojawić wartość 0,1 pkt proc. (np. Getin Bank) czy 0,25 pkt proc. (Lukas Bank, Pekao SA). Ma to szczególne znaczenie przy kredytach w złotówkach, które prawdopodobnie powinny tanieć z uwagi na spadek stóp procentowych. Jeśli twój bank stosuje wskaźnik zmienności, sprawdź, czy jego wysokość jest zapisana w umowie (tego bank nie będzie mógł ruszyć bez twojej zgody), czy może tylko w tabeli opłat i prowizji lub regulaminie (możliwe zmiany jednostronną decyzją banku).

Masz kredyt oprocentowany w systemie stopa bazowa plus marża? Sprawdź, czy na pewno marża nie może się zmienić w całym okresie spłaty. Niektóre banki zastrzegają sobie, że w określonych sytuacjach podwyżka marży jest możliwa. Może być też na odwrót. Bank Zachodni WBK po pięciu latach spłaty na wniosek klienta obniża marżę o 0,2 pkt proc. Niestety, nie może ona spaść poniżej 1 pkt proc., a takie marże bank nalicza w aktualnej promocji.

Zaciągasz kredyt we frankach szwajcarskich? Na cenę twojego kredytu będzie miał wpływ tzw. spread - widełki między kursem wypłaty kredytu a kursem spłaty (odpowiednio: kurs kupna CHF i kurs sprzedaży CHF z tabeli banku). Im węższy spread, tym lepiej - w najlepszych bankach będzie to 7-8 groszy, w tych "gorszych" nawet 15-16 groszy. Spread podnosi oprocentowanie kredytu w szwajcarskiej walucie o 0,3 do 0,6 pkt proc. Co przy obecnych niewielkich różnicach w oprocentowaniu może mieć decydujące znaczenie.

Źródło: www.expander.pl

9.1.06

Tanie kredyty i pożyczki w mBanku

W celu zapewnienia Klientom atrakcyjnych warunków cenowych, mBank obniżył oprocentowanie kredytu konsolidacyjnego oraz pożyczki w ramach mPLANU hipotecznego.

Obniżeniu uległo oprocentowanie następujących produktów:
  • Kredyt konsolidacyjny w ramach mPLANU hipotecznego w PLN ? od 5,75% (było od 7,15%)
  • Pożyczka w ramach mPLANU hipotecznego w PLN ? od 6,65% (było od 8,50%)

Sytuacja rynku hipotecznego w Polsce będzie zmierzała w kierunku rynku Wielkiej Brytanii sprzed 5-ciu lat, gdzie kredyty refinansowe, konsolidacyjne oraz pożyczki hipoteczne zaczęły cieszyć się ogromnym powodzeniem wśród Klientów i obecnie stanowią znaczący udział w rynku kredytów hipotecznych Wielkiej Brytanii. Kredyt konsolidacyjny i pożyczka hipoteczna na dowolny cel w nadchodzącym roku będzie nadal najtańszym źródłem finansowania gospodarstwa domowego, dlatego też na początku roku dokonaliśmy zmian w strategii cenowej oferty kredytów konsolidacyjnych i pożyczek hipotecznych udzielanych w ramach mPlanu hipotecznego - mówi Maciej Garwacki, odpowiedzialny za produkty hipoteczne w mBanku.

Kredyt konsolidacyjny w mBanku przyznawany jest na spłatę zobowiązań w innych bankach z tytułu kredytów konsumpcyjnych (w tym samochodowych, linii odnawialnych w rachunku, kart kredytowych oraz kredytów mieszkaniowych). Kredyt udzielany jest maksymalnie na 20 lat, po przedstawieniu odpowiedniego zabezpieczenia hipotecznego. Część kwoty kredytu konsolidacyjnego może zostać przeznaczona na cel nieokreślony, przy czym nie może ona przekroczyć 30% kwoty udzielonego kredytu konsolidacyjnego ani wartości 30.000 zł.

Pożyczka w ramach mPLANU hipotecznego przyznawana jest na dowolny cel konsumpcyjny (niemieszkaniowy), maksymalnie na 20 lat, po przedstawieniu odpowiedniego zabezpieczenia hipotecznego. Pożyczka hipoteczna to sposób na uzyskanie większych środków finansowych

O atrakcyjności mPLANU hipotecznego świadczy:
  • mechanizm bilansujący - czyli sposób na zmniejszenie odsetek od kredytu denominowanego w PLN i skrócenie okresu jego spłaty,
  • atrakcyjne oprocentowanie kredytu,
  • brak ukrytych opłat i prowizji - np. za wcześniejszą spłatę, czy przewalutowanie kredytu,
  • wygoda - informacje o kredycie dostępne są przez Internet i telefon.

Źródło: mBank