Nie blokujcie kredytów we frankach
Ograniczenie udzielania kredytów hipotecznych nie przyniesie nic dobrego - grzmią europejscy ekonomiści.
Działania Komisji Nadzoru Bankowego (KNB), zmierzające do ograniczenia konkurencji na rynku kredytów hipotecznych udzielanych w walutach obcych, spotkały się z ostrą krytyką ekonomistów Unii Europejskiej, reprezentujących najważniejsze "think-tanks" (to niezależne, niedziałające dla zysku ośrodki zajmujące się badaniami i analizami dotyczącymi spraw publicznych) Starego Kontynentu. W pierwszym kwartale tego roku KNB nakazała bankom lepsze informowanie klientów zadłużających się we frankach szwajcarskich (głównie tej waluty dotyczy problem), wyliczanie ich zdolności kredytowej w złotych i proponowanie w pierwszej kolejności zadłużenia w krajowej walucie. Jesienią wprowadzone zostaną kolejne sankcje - banki, które nadal większość kredytów będą udzielać w walutach obcych, muszą stworzyć specjalne rezerwy na ryzyko, co ma zabezpieczyć sektor przed ewentualnym kryzysem na rynku walutowym.
Zapłaci rynek
Zdaniem ekspertów, kredyty w walutach obcych można traktować jako inwestycje zagraniczne. Dlatego bezpośrednim negatywnym zjawiskiem działań KNB będzie spadek inwestycji zagranicznych w Polsce. Profesor Guido Hülsmann z Université d'Angers, ekspert Ludwig von Mises Institute, uważa, że spadkowi inwestycji zagranicznych będzie towarzyszyła zmniejszona akumulacja kapitału i spadek płac. Zapłacą za to konsumenci.
Klienci i firmy zapłacą większe raty i poniosą koszty gorszych warunków udzielania kredytów. Zmniejszy się także rynek kredytów hipotecznych. Może pogorszyć się stabilność złotego. Firmy i indywidualni konsumenci poniosą wyższe wydatki, zmniejszą więc np. inwestycje - mówi Guido Hülsmann.
Odświeżanie lamusa
Nie jest to pogląd odosobniony.
Ograniczenia spowodują, że nie będą mogli prawidłowo zarządzać ryzykiem, aktywami i zobowiązaniami. Zmniejszy się także konkurencyjność waluty. Wreszcie mniejszy dostęp do zagranicznego kapitału zwiększy koszty jego zdobywania - uważa prof. Philip Booth z Institute of Economic Affairs z Londynu.
Eksperci zwracają też uwagę, że po wprowadzeniu ograniczeń znacznie spadnie konkurencja na rynku bankowym.
Zamiast zachęcać polskich bankowców do aktywnego włączenia się w procesy globalizacyjne, typowy przykład socjalistycznego protekcjonizmu przyniesie negatywne skutki dla gospodarki - twierdzi dr Tim Evans z londyńskiego Stockholm Network.
Dr Alberto Mingardi z włoskiego Istituto Bruno Leoni uważa działania KNB za "bardzo niebezpieczne posunięcie".
Kontrolowanie obcych walut było popularne w XX w. Definitywnie skończyło się za rządów Margaret Thatcher - mówi dr Mingardi.
Źródło: Beata Tomaszkiewicz, Puls Biznesu